Czas przed seminarium

Dostęp bezpłatny

Nie myślałem wcale że kiedykolwiek wstąpię w mury seminarium duchownego i będę świadkiem odlotowych scen które działy się na pierwszym roku formacji. Zanim podjąłem decyzję i usłyszałem głos

“Pójdź za mną, ale nie dla kasy ale dla ludzi.”

miałem kilka pomysłów na przyszłość i nie za bardzo skupiałem się na tym, abym swoje kroki skierować ku wstąpieniu akurat do seminarium. Jak prawie każdy, który zdał maturę, szykowałem się na studia informatyczne, które były dla mnie czymś istotnym, ale zarazem wiedziałem, że bez studiów i też dam radę być kimś wielkim. Teraz patrząc z perspektywy czasu, gdybym chciał porównać czy bym zmienił decyzję i jednak nie wstąpił do seminarium duchownego a jednak poszedł na wymarzone studia na informatyka, to moja decyzja byłaby taka sama jaka była w tamtej chwili. Nie zamieniłbym historii, ponieważ historia sama mi ułożyła życie i wszystko wyszło po “staremu”.

Zostałem szefem swojej firmy, prowadzę kilka sklepów internetowych, które zarabiają fajne pieniądze, wydałem swoją debiutancką książkę, w planach mam kolejne, wraz z upływem lat pracowałem tam i tu poznając naprawdę fajnych ludzi z którymi utrzymuje kontakt do dziś.

Ale wróćmy parę lat w przeszłość…

Kto mnie zachęcił do seminarium?

Parę lat temu religia odgrywała w moim życiu ogromną rolę. Teraz jest troszkę inaczej za sprawą pewnych historii w seminarium, które Wam opiszę w niedługim czasie. Ale pozostaje pytanie kto mnie przyciągnął tak blisko, abym rzucił swoje marzenia i poszedł akurat tą ścieżką, która nie jest usłana różami. Ale tak naprawdę w mojej parafii zawitał ksiądz wikariusz (który teraz grzeje fotel jakiegoś wiejskiego proboszcza w maleńkiej parafii), który z upływem czasu zmienił moje spojrzenie na “duchowieństwo” i pomoc drugiemu człowiekowi. Nie wiem jakim sposobem, ale on głównie sprawił, że poczułem powołanie. Nie chciałem być taki jak moi koledzy z roku seminarium, którzy łakną i pragną większych pieniędzy, a okazuje się, że w dzisiejszych czasach, gdy tyle wychodzi skandali, tuszowania pedofili w kościele (nawet zdarzyło się parę przypadków w archidiecezji warminskiej) coraz trudniej zaufać ludziom w koloratkach, a niektórzy księża nawet odchodzą z kapłaństwa (możliwe, że myśleli że będzie łatwy i szybki zarobek w tej dziedzinie).

Choć docierają do mnie słuchy, że obecni warmińscy księża brzydzą się pracować z bezdomnymi. Wolą chodzić na pielgrzymki zamiast pójść do chorego z ostatnim namaszczeniem. Wolą to zrzucić na innego duchownego, który to wykona – bo on jest księdzem z prawdziwego zdarzenia. Niektórzy księża nawet zostali biurokratami i zamiast być z ludźmi wolą pisać artykuły o Synodalności.

Były kolega z mojego roku już ksiądz (o sic!) jest właśnie taką osobą, która mimo że ma nadwagę i to sporą (już w seminarium było widać, że zostanie kolejnym Kubusiem Puchatkiem) został mianowany przez arcybiskupa koordynatorem synodu. I grzeje sobie miejsce – całkiem zbędne, bo już w archidiecezji krakowskiej są blokowane dokumenty przez Arcybiskupa na temat Synodu.

Ów Kubuś Puchatek (jak go nazywają tu i tam) był jednym z tych, którzy namówili księdza rektora (vel Żaba), aby się mnie pozbyć z roku formacji. Ówczesny rektor był tak głupi, że te plotki łykał jak pelikan – w ogóle nie weryfikując informacji z stanem obecnym.

Ale prawdą jest, że te oszołomy, widzieli we mnie zbyt duż potencjał, bo teraz okazuje się, że zazdrościli mi tak dużego luzu, który dostałem od śp. rektora (widoczny na zdjęciu) na temat doboru treści, zdjęć do nowej strony seminaryjnej, którą stworzyłem, a którą po moim odejściu ktoś z niewyjaśnionych przyczyn nagle usunął.

 

cdn….

 

 

 

👁 Ten wpis został przeczytany 56 razy.

☕ Szacowany czas czytania: 4 min.

One thought on “Czas przed seminarium

  1. Szczerze mówiąc to pan Krzysztof P. powinien już dawno odejść z kapłaństwa. Na swoim koncie ma tyle przewinień, przekrętów a on nadal tkwi. Beznadziejny ksiądz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *