Wiesław Rabaczyński wygramolił się wreszcie z łóżka, uśmiechając się lekko do mężczyzny, z którym właśnie spędził upojną noc i skierował swoje kroki do łazienki. Dzień się zaczynał, na zegarku w na jego nocnym stoliku dochodziła godzina szósta rano, a on musiał czym prędzej zbierać się, ponieważ dziś miał najważniejszy dzień w swoim dorobku. Wygłaszał wykład do zgromadzonych duchownych z całej archidiecezji warmińskiej, a jednym z gości miał być sam arcybiskup wraz z kilkoma gośćmi z Watykanu.
Nie mógł sobie tylko przypomnieć ile osób oficjalnie będzie na jego wystąpieniu, ale sam fakt, iż będą go słuchać rzesze osób, podnosiło go na duchu i dodawało tego, czego pragnął najbardziej – być wielbiony ponad wszystko. Już w czasach seminaryjnych garnął się do każdej pracy zleconej przez przełożonych, aby być bardziej zauważalnym od innych. Wyskakiwał przed szereg mimo iż nikt go nie chciał tam widzieć. Stąd też zaczęto go przezywać “Żaba”. Może z tego powodu że za bardzo skakał.
– Chris, ale będziesz tutaj jak ja wrócę? – odezwał się głośno z łazienki, odkręcając kran i nakładając sobie na dłoń żel do golenia.
Po chwili usłyszał ciche tupanie w jego stronę. Po chwili zza futryny drzwi pojawiła się okrągła twarz jego najlepszego kochanka pod słońcem.
– Oczywiście, mój drogi – powiedział półgłosem mężczyzna, delikatnie dotykając go ręką po plecach – Mógłbym zrobić Tobie teraz masaż, ale wiem, że się bardzo śpieszysz…
Rabaczyński uśmiechnął się i odwrócił głowę w jego stronę.
– No pewnie mój skarbie – jego dłoń powędrowała wprost w jego okolice intymne.
Zamknął oczy na kilka sekund. Jego dłoń zacisnęła się mocniej na penisie jego kochanka. Christopher aż jęknął na uczucie coraz mocniejszego zacisku dłoni profesora na jego genitaliach. Miał tylko teraz jedną myśl. Powtórzyć to samo, co robili wczorajszej nocy przez kilka godzin.
👁 Ten wpis został przeczytany 160 razy.
☕ Szacowany czas czytania: 2 min.
Gdy się łącza ręce dwie w imię Żaby….. 🤣
Złączmy płetwy dwie dla Żaby 😄