Wikary napisał do biskupa i … go przenieśli nie tam gdzie chciał

Dostęp bezpłatny

To historia prawdziwa. Wydarzyła się naprawdę.

Pycha kroczy przed upadkiem…

Parę miesięcy temu tuż przed decyzją arcybiskupa o wyznaczeniu nowych proboszczów, wikariusz Stefan był pełen nadziei, że arcybiskup Józek wreszcie po tylu latach odbębniania posadki wikarego da mu porządną parafię pod opiekę na kilka dobrych lat. Wiedział, że niektórzy jego koledzy szykowali grube koperty wypchane banknotami aby przy okazji “odwiedzin” wręczyć arcybiskupowi to, co uzbierali, mając nadzieję, że to w jakimś stopniu pomoże im otrzymać lepszą i piękniejszą parafię.

Wikariusz Gabriel przyjaźnił się bardzo mocno z wikariuszem Stefanem. Pili razem kawy za czasów seminaryjnych, odpowiadali sobie różne historie, spotykali się na “skręta”. Dobrze im było razem. Gabriel był jednak zupełnie w innej parafii od wikarego Stefana, oddalony od niego o kilkanaście kilometrów, więc ciężko było im się spotykać. On jako wikariusz w innym mieście sprawował się znakomicie. Sam jego przełożony ksiądz kanonik Olgierd – proboszcz parafii do której został skierowany dekretem księdza arcybiskupa, był pełen zachwytu dla tak młodego, wspaniałego, uzdolnionego księdza wikarego.

A Gabriel coraz częściej myślał o tym, aby być bliżej swojego kumpla Stefana. Z tygodnia na tydzień powoli nudziła mu się parafia, do której został posłany. Pragnął zmiany. Pragnął aby trafić pod skrzydła kogoś kogo traktuje jak “brata”.

I ten dzień niespodziewanie nadszedł.

Kilka tygodni temu wikariusz Stefan otrzymał niespodziewanie dekret od księdza arcybiskupa, który skierował go do nowej placówki. Tą placówką była bogatsza parafia i o połowę większa od tej w której aktualnie przebywał. Niesłychanie się ucieszył na tą wiadomość i szybko powiadomił o tym fakcie wikariusza Gabriela, który był jego bliskim przyjacielem.

I on również postanowił działać zaraz po tym, jak Stefan dał mu znać, że już szykuje się do wyjazdu do nowej placówki. Na początku napisał list do księdza arcybiskupa, wyjaśniając mu powody dlaczego chce opuścić parafię w której aktualnie posługuje. W liście wspomniał o wolnym “wakacie” w parafii księdza Stefana, do której tamten właśnie zmierzał, aby ją objąć i zaznajomić się z parafianami.

Działania arcybiskupa

Arcybiskup jednak miał łeb na karku. Nie był takim samym człowiekiem jak jego poprzednik, który z powodu pedofilii w archidiecezji przenosił konkretnych wikariuszy do małych parafii na stanowisko proboszcza – najlepiej takich gdzie słuch po nich zaginie. Przejrzał zamiary wikariusza Gabriela i naprędce cofnął swoją decyzję odnośnie księdza Stefana. Księdza Gabriela kazał automatycznie przenieść z obecnej parafii na stanowisko wikariusza w nędznej, zapuszczonej, słabo ciągnącej parafii, gdzie tamtejsi parafianie słabo zarabiają a tym samym Kościół ledwo utrzymać.

Na samym końcu okazało się, że wikariusz Gabriel błagał proboszcza Olgierda o pozostanie w jego parafii. Jednak ksiądz kanonik był człowiekiem oddanym księdzu arcybiskupowi Józkowi i ani myślał pomóc przywrócić wikariusza Gabriela na stanowisko wikarego w jego parafii.

Ksiądz Gabriel czuł się przegrany. Chciał tak dobrze dla siebie, chciał spędzać więcej czasu z swoim przyjacielem, być dla niego na wyciągnięcie ręki. Razem byłoby wspaniale!

Jednak ich relacje uległy zmianie. Z powodu pychy i chciwości tak świetna przyjaźń między nimi legła w gruzach…

👁 Ten wpis został przeczytany 56 razy.

☕ Szacowany czas czytania: 3 min.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *