Jak pewien kleryk kompletnie odleciał

Dostęp bezpłatny

To, że coraz więcej działo się po moim odejściu z seminarium dowiedziałem się w niedługim czasie jak opuściłem mury seminarium. Władzę rektora objął ktoś tak kompletnie głupi, że nawet sobie nie poradził z porządną filtracją kleryków do święceń i parę “okazów” zdołał wypuścić. Ja to rozumiem, że któregoś dnia okazuje się, że pewien kleryk ma “ciągoty” do chłopaków, ale spoko – po co pchał się do kapłaństwa? Najfajniejsze jest to, że tych okazów ów rektor imieniem vel. Żaba wypuścił więcej niż tylko jedną sztukę. Szkoda, że wówczas “Trójca Święta”* nie podpowiedziała mu, że ma takie obawy i których należy wykreślić nie dopuszczając do święceń kapłańskich).

* potocznie nazywa się tak trzy osoby, które już zostały wyświęcone na kapłanów, a które nie mogły bez siebie żyć w seminarium.

Już wspominałem o grubszym, który pocił się tylko dlatego iż chudszy spojrzał na niego. Dorzucić trzeba wysokiego, który również dostał parafię, już po kilku latach święceń kapłańskich (gdy inni nieco starsi wikariusze czekają na ten “awans” kilkanaście lat). O nim tutaj pisałem. Ale o nim wspomnę jeszcze, jak zahaczę szerzej temat tajemniczych gruntów, które “dostała” archidiecezja od Państwa Polskiego i o planach wybudowania hotelu. Sprawa tym bardziej bulwersuję, że cały szef, który miał się tym zajmować dostał pieniądze na własne mieszkanie w Warszawie w dość dziwnych okolicznościach. Niestety przepadł jak kamień w wodę i wszyscy go szukają.

Kleryk psychicznie chory? To możliwe

Na naszym roku w seminarium był taki jeden kleryk, który zawitał do nas z odległych terenów Polski. Chciał być wyświęcony na księdza – jak zresztą nasza gromadka nowych nabytków w seminarium. Nie powiem, że nie, ale go lubiłem jako tako. Wydawał się spokojny i w miarę ogarnięty. Podczas mojego pobytu w seminarium nic nie wzbudzało w nim mojej uwagi. Nie ciągnęło go do chłopaków, nikogo nie podrywał na korytarzu, w kaplicy seminaryjnej modlił się jak prawie każdy inny kleryk.

Ale długo to nie trwało. Po moim odejściu prawdopodobnie rektor Żaba nie dopilnował tego, bo był tak zajęty swoim “ego” (pamiętam go jeszcze chodzącego po refektarzu, jak w dłoni machał swoimi kluczami i rozglądał się tą owalną twarzą na prawo i lewo, sunąc cicho naprzód jak Lord Voldemort).

To jednak zarzucić mu trzeba jedno. Nieposłuszeństwo kleryka roku II (w mojej osobie) było czymś ważniejszym w jego oczach, niż łapanie innych kleryków i filtracja ich czy nie są przypadkiem osobami z skłonnościami homoseksualnymi. Niebotycznie głupia decyzja spowodowała to, że ma to co ma. W chwili obecnej mamy brak powołań do stanu kapłańskiego, ludzie się odwracają od księży, bo utwierdzają się w przekonaniu, że Ci nie są już tacy święci jak kiedyś. Wybuchają skandale wśród księży, niektórzy kryją innych, arcybiskup przenosi wikariusza na parafię bo ten ma skłonności do molestowania dużo dużo młodszych od siebie.

Ale jedno trzeba jeszcze trzeba ówczesnemu rektorowi zarzucić. To, że nie dopilnował, aby jeszcze jeden kleryk wyleciał na zbity pysk za to, że drugiego kleryka tak nękał. Niebotycznie głupia decyzja sprawiła, że ów obecny – powiem szczerze – chyba jeden z prawdziwych księży z powołania – ma w chwili obecnej złe wspomnienia, które mu możliwe że na zawsze pozostaną.

Ów sprawa skończyła się doskonale. Ów chory psychicznie kleryk został wyrzucony. Fakt iż nie mam dokładnych wieści o tym co się stało po tej decyzji przełożonych.  Ale szczerze mówiąc jak wstępowaliśmy do seminarium zostaliśmy poddani obowiązkowemu testowi. Któregoś razu odwiedziła nas Pani psycholog i przeprowadziła test pisany z odpowiedziami ABCD.

I później okazało się, że pewien kleryk imieniem Grzegorz powiedział mi po swojej odbytej rozmowie z panią psycholog, iż kobieta mu doradziła, żeby spojrzał na mnie, gdzie wypadłem najlepiej na tle innych.

👁 Ten wpis został przeczytany 61 razy.

☕ Szacowany czas czytania: 4 min.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *